wtorek, 12 września 2017

Rozdział 2

        Siedziałam na łóżku. Sekundy ciągnęły się w nieskończoność. Czułam, jak bardzo napięte są moje mięśnie. Każdy krok, był głośniejszy od poprzedniego. Zbliżał się. Wpatrywałam się w drzwi. Serce waliło mi tak głośno, że ledwo słyszałam co się dzieje wokół. Poczułam, jak pocą mi się dłonie. Wtedy zorientowałam się, że kurczowo ściskam poduszkę. Puściłam ją i najciszej jak potrafiłam, sięgnęłam po lampkę nocną. Była moją bronią, na pewno lepszą niż poduszka. Oddychałam szybko. Myśli kłębiły mi się w głowie. Bałam się, naprawdę się bałam. Ktoś nacisnął na klamkę. Zaskrzypiały. Do pokoju wpadła smuga światła. Zobaczyłam zbliżający się cień. Do pokoju wszedł mój brat.

- Hej, Jane, wszystko w porządku? Słyszałem jak krzyczysz – odezwał się, a mi kamień spadł z serca. Poczułam taką ulgę, że zaczęłam płakać. W sekundę znalazł się przy mnie i przytulił. Starał się mnie uspokoić jak małe dziecko, które właśnie miało zły sen – Ciii, już dobrze, jesteś bezpieczna – może to śmieszne, ale te słowa naprawdę mnie uspokoiły. Siedział przy mnie, aż zasnęłam.

       Ze snu wyrwał mnie budzik. Czułam się jakbym wcale nie spała. Przeciągnęłam się i wstałam z łóżka. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie. Spuchnięte, podkrążone oczy i rozczochrane oczy sprawiały, że przypominałam postać z horroru. Wzięłam kosmetyczkę i chociaż trochę zasłoniłam to makijażem. Na dworze było chłodno, więc ubrałam jeansy i bluzę zakładaną przez głowę.
Nie miałam najmniejszej ochoty na jedzenie, więc wypiłam szybko herbatę i wyszłam z domu, zanim któreś z rodziców miało okazję mnie zobaczyć. Szłam powoli, do spotkania z Keirą i Samem miałam jeszcze dwadzieścia minut. Do uszu włożyłam słuchawki i włączyłam ulubioną piosenkę. Poczułam, że ktoś mnie obserwuje. Odwróciłam się, ale nikogo nie zobaczyłam. Przeszłam kilka kroków i znowu to samo wrażenie. Jednak i tym razem, na chodniku byłam sama. Chyba zaczęłam popadać w paranoję. Dotarłam na miejsce i usiadłam na ławce. Po chwili przyszedł Sam.

- Hej, a gdzie Keira? - spytałam widząc tylko przyjaciela, jednocześnie podchodząc, żeby go przytulić.

- Hej – uśmiechnął się do mnie – Ma gorączkę i paskudny kaszel – lekko się skrzywił – nie będzie jej w szkole do końca tygodnia.

- Kurczę, trochę słabo. Niech szybko wraca do zdrowia. - porozmawialiśmy jeszcze chwilę i poszliśmy żeby nie spóźnić się na lekcje.

         Kilka pierwszych lekcji minęło szybko i bez żadnych niespodzianek. Wprawdzie była kartkówka na matematyce, ale jeśli coś powtarza się w każdy czwartek, nie jest już „niespodziewaną kartkówką”, chociaż nasz nauczyciel, chyba myśli inaczej.

           Było tak spokojnie, tak normalnie, że zaczęłam myśleć, że wczorajsze wydarzenie to tylko głupi żart. Przecież wielu nastolatków robi takie rzeczy dla zabawy. Siedziałam właśnie na stołówce i jadłam lunch z przyjaciółmi.

- Halo, ziemia do Jane – zaśmiali się – pytałem, czy wracamy razem do domu – podniosłam wzrok i zauważyłam wyczekujące spojrzenie Sama. Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się do niego. - Super, będę czekał przed szkołą.

              Po zakończonych lekcjach schowałam książki do szafki i poszłam poszukać przyjaciela przed drzwiami wejściowymi. Zauważył mnie pierwszy i od razu pomachał, żeby zwrócić na siebie moją uwagę. Podeszłam do niego szybkim krokiem. Kiedy doszliśmy do parku i chciałam się pożegnać, powiedział, że mnie odprowadzi. Trochę mnie to zdziwiło, nigdy tak nie robił. Kiedy byliśmy już pod domem, sprawiał wrażenie, zamyślonego.

- Jane... - zaczął, spojrzałam na niego, czekając na to co chce mi powiedzieć – już dawno powinienem to zrobić, ale bałem się Twojej reakcji – mówiąc to zbliżył się do mnie – Nigdy wcześniej Ci tego nie mówiłem, ale... - patrzył mi głęboko w oczy. Było w nich coś czarującego – Kocham Cię, Jane – powiedział to z takim ciepłem, taką delikatnością i czułością... Teraz był już bardzo blisko mnie. Nasze twarze dzieliły centymetry. Pocałował mnie, a ja nagle poczułam się tak, jakbym czekała na to od zawsze.

            Uśmiechnęłam się szeroko i umówiliśmy się na weekend. Weszłam do domu i usiadłam w kuchni. Mój telefon zawibrował. Otworzyłam wiadomość:

Pamiętaj, widzę każdy Twój ruch. Będziesz tańczyć jak Ci zagram. Nie jesteś taka zwyczajna jak myślisz, Jane. XOXO”

               Rozejrzałam się dookoła i wyjrzałam za okno, ale nikogo nie zobaczyłam. Serce biło mi jak szalone, a dłonie drżały. W tym samym momencie do pokoju wszedł John. Spojrzałam na niego i wiedziałam, że chcę mu wszystko powiedzieć. Już szłam w jego stronę, ale dostałam kolejną wiadomość:

A, jeszcze jedno. Piśnij o mnie choć słówko, a spotka Cię coś strasznego. XOXO”

                Zatrzymałam się w pół kroku. Poczułam jak krew odpływa mi z twarzy, a przed oczami pojawiły się gwiazdki.


- Jane... Jane!

_______________________
Daaawno nic nie było, ale wreszcie udało mi się go skończyć :)

czwartek, 22 września 2016

LBA c;

Zostałam nominowana przez Vogue Trisha, za co bardzo dziękuję c;

Bez  zbędnego zanudzania, czas opowiedzieć na pytanka :)

1. Twoja ulubiona pora roku to... (i dlaczego)
Zdecydowanie lato, uwielbiam słońce, ciepło i zapach koszonej trawy :D

2. Jesteś sobą czy zakładasz maski?
Staram się być sobą, a jeśli chce być kimś innym,  to wymyślam nowe opowiadanie ;)

3. Twoja wymarzona praca to..
Waham się miedzy laboratorium kryminalistycznym, a psychologią sądową c;

4. Miejsce, które chciałabyś odwiedzić
Zdecydowanie Londyn i USA

5. Która cecha Twojego charakteru najbardziej Cię denerwuje?
Hmmm... Chyba to, że jestem naprawdę uparta xD

6. Co zawsze chciałaś zrobić,  a nie miałaś odwagi?
Chyba nie ma czegoś takiego. Jeśli czegoś naprawdę chcę, to znajdę w sobie odwagę :D

7. Za co jesteś najbardziej wdzięczna losowi?
Za to, że postawił na mojej drodze tak wspaniałych przyjaciół c:

8. Gdybyś mogła wybrać dowolne miejsce na ziemi do zamieszkania to byłaby to...
Kalifornia

9. Twój ulubiony czarny charakter to?
Damon Salvatore  :D

10. Blogujesz, bo...
to kocham. Uwielbiam pisać, dać upust swojej wyobraźni, relaksuje mnie to :)

Jeszcze raz dziękuję za nominację, a ja nominuję:
http://historiepisanepiorem.blogspot.com/

a oto pytania:
1. Gdybyś na jeden dzień mogła zostać wybraną postacią z książki, to którą?
2. Ulubiony autor i dlaczego go/ją lubisz?
3. Wymarzony zawód?
4. Jak to się stało, że założyłaś pierwszego bloga?
5. Jakie byłyby Twoje wymarzone wakacje?
6. Jakie jest Twoje największe marzenie?
7. Gdzie widzisz siebie za 10 lat?
8. Bohater książki, którego najbardziej polubiłaś?
9. Bohater książki, którego nie lubisz?
10. Gdybyś przez jeden dzień mogła zmienić 3 rzeczy w swoim życiu, co by to było?

Rozdział 1

             Szłam leśną ścieżką wracając ze szkoły. Rozmyślałam o swoim życiu, rodzinie. W sumie... całkiem fajnie mi się trafiło. Mam brata – Johna – jesteśmy bliźniakami. Oboje mamy ciemne, brązowe włosy i niebieskie oczy. Jest ode mnie wyższy, ma 185 cm wzrostu, ja, 20 cm mniej. Chodzimy razem do klasy. Nie kłócimy się, wręcz przeciwnie - jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Przyjaźnimy się z Keirą i Samem. Oni też są bliźniakami, a nasi rodzice znają się ze szkoły. Co więcej mogę o sobie powiedzieć? Od zawsze byłam zwykłą dziewczyną, tzn... wtedy myślałam, że jestem zwykłą dziewczyną...



             Zza drzew przebijały się coraz intensywniej promienie słońca, co oznaczało, że zbliżałam się do domu. Wiele osób uważało, że ten las jest przerażający, jednak nie ja. Każde drzewo wyglądało inaczej. Powyginane gałęzie sprawiały, że miały w sobie coś ludzkiego. Jakby posiadały swoją własną historię. Liście we wszystkich odmianach zieleni wprowadzały różnorodność, jednocześnie tworząc idealną harmonię. Kiedy na nie patrzyłam, ogarniał mnie spokój. Będąc tu, niby byłam sama, a jednak zawsze czułam czyjąś obecność. Jakby drzewa były osobami, miały własną energię. To miejsce to moja utopia. Lek na całe zło świata, na wszystkie smutki. Kiedy ogarnął mnie całkowity spokój wyszłam i przeszłam przez drogę.

             Wchodząc do domu, wiedziałam, że coś jest nie tak. Tata kłócił się z kimś przez telefon, a jego naprawdę trudno zdenerwować. Weszłam do kuchni i zobaczyłam go, stojącego z telefonem przy uchu. Na jego twarzy widać było furię. Trzęsły mu się dłonie, a krew nadawała policzkom koloru. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Przestraszyłam się. Serca zabiło mi szybciej, dłonie pokryła cienka warstwa potu, a oczy lekko zapiekły. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Od szyi wzdłuż kręgosłupa, aż po palce u stóp. Jakby igły wbijały mi się w skórę. Musiało stać się coś złego. Obok niego stała mama i przysłuchiwała się całej rozmowie. Byli tak zajęci rozmówcą, że nawet mnie nie zauważyli. Chciałam podejść bliżej i zapytać, o co chodzi. Nie zdążyłam. Mama zasłoniła usta w niemym krzyku, a z jej oczu popłynęły łzy. Coś było nie tak. W gardle formowała mi się ogromna gula. Tata ją przytulił, a ona, jak mantrę zaczęła powtarzać - „to nie może być prawda”.

            Stałam tak przez kilka minut, patrząc na nich i nie potrafiłam się ruszyć. Byłam przerażona. Wszystkie mięśnie miałam napięte jak struny, a po plecach spłynął zimny pot. Nagle poczułam czyjeś dłonie na moich ramionach, jednak nie potrafiłam nawet krzyknąć. John wyprowadził mnie z kuchni i mocno przytulił. Czułam, że też jest spięty. Musiał wszystko słyszeć. Coś było nie tak – ta myśl powracała do mnie co kilka sekund i nie pozwalała zająć się niczym innym. Musiałam dowiedzieć się, co się dzieje i z kim rozmawiał tata. Może jeśli poznam jego rozmówcę, łatwiej będzie rozszyfrować treść wiadomości, która tak bardzo wyprowadziła rodziców z równowagi? Resztę popołudnia spędziłam leżąc w łóżku i myśląc o co mogło chodzić...

           Wieczorem poszłam wziąć prysznic. Weszłam do kabiny i włączyłam gorącą wodę. Pozwoliłam spływać jej po moich ramionach, brzuchu, nogach... Zawsze mnie to relaksowało, jednak dzisiaj nie pomagało. Wzięłam żel pod prysznic i zaczęłam się myć. Kiedy na rękach wytworzyła się piana, poczułam, że ktoś mnie obserwuje. Rozejrzałam się i zobaczyłam w oknie ciemną sylwetkę człowieka. Otworzyłam oczy szerzej, lekko podskoczyłam i poczułam jak adrenalina rozchodzi się po moich żyłach. Serce biło szybciej, oddech stał się nieregularny. Mrugnęłam i postać zniknęła, jednak coś po niej zostało. Na zaparowanej szybie było coś napisane. Owinęłam się ręcznikiem i podeszłam do okna. Przyjrzałam się literkom, które powoli zaczęły znikać, ale nie miałam wątpliwości, co tam jest napisane. Przestraszyłam się. Wyjrzałam przez okno raz jeszcze, ale nikogo nie zauważyłam. Ktokolwiek to był, już sobie poszedł. Na szybie został już tylko lekki ślad, po wiadomości od nieznajomego. „Widzę Cię”, co to mogło znaczyć? Zwykły zboczeniec, czy może prześladowca?

           Zamrugałam kilka razy, wytarłam się i przebrałam w piżamę. Wyszłam z łazienki i szybkim krokiem weszłam po schodach do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi, zgasiłam światło i położyłam się do łóżka. Szczelnie przykryłam się kołdrą, tak jak wtedy gdy byłam dzieckiem. Ubzdurałam sobie, że jeśli dobrze się przykryje i żadna część ciała nie będzie wystawać za łóżko, to jestem bezpieczna. Zamknęłam oczy i starałam się zasnąć, jednak sen nie chciał przyjść. Wierciłam się niespokojnie przez kilka godzin. Kiedy tylko zamykałam oczy opanowywał mnie lęk.


          Szłam przez las. Mój ukochany las, ale wyglądał jakoś inaczej. Nie było w nim tej magii. Nie czułam energii drzew, tej radości i spokoju. Było ciemno, szaro i ponuro. Powyginane gałęzie straciły swój urok i nabrały przerażającego wyglądu. Zrobiło się zimno. Objęłam się ramionami i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, z tego, że jestem w piżamie, na boso. Przyspieszyłam, żeby się rozgrzać. Znałam te ścieżki jak własną kieszeń, ale po kilku następnych krokach zupełnie się zmieniły. Jakby to było inne miejsce. Zimny wiatr uderzał w moje plecy z coraz większą siłą, tworząc z moich włosów bicze, które chłostały mi twarz i ramiona. Połamane gałązki i kamienie boleśnie wbijały się w stopy. Z każdym krokiem było ciemniej i zimniej. Usłyszałam za sobą odgłos łamanego, suchego drewna. Powtarzał się rytmicznie. Zbyt rytmicznie. Spojrzałam za siebie i zamarłam. To co zobaczyłam sprawiło, że moje mięśnie przez chwilę zapomniały jak funkcjonować. Za mną czaiła się, dziwnie znajoma, ciemna postać. Zaczęłam biec. Starałam się uciekać najszybciej jak potrafię. Wiatr się zmienił. Teraz już nie pomagał silnymi powiewami w plecy. Walczył ze mną, jakby chciał mnie zatrzymać. Uparcie starałam przesuwać się w przód. W żółwim tempie pokonywałam następne metry. Czułam, że mój prześladowca jest coraz bliżej. Tuż za moimi plecami. Po kilku sekundach poczułam jak łapie mnie za ramiona i siłą odwraca w swoją stronę. Starałam się wyrwać. Szarpałam się. Próbowałam go kopać, a nawet gryźć. Niestety, był za silny. Chciałam zobaczyć kim jest, ale było za ciemno, a on miał kaptur. Nie dostrzegłam nawet konturu jego twarzy. Zaczęłam krzyczeć. I w tej chwili się obudziłam. Otworzyłam oczy i okazało się, że siedzę w swoim pokoju, na łóżku, a przez uchylone okno wpadały zimne podmuchy powietrza. Wstałam, żeby zamknąć okno i usłyszałam kroki w korytarzu. Coraz głośniejsze. Ktoś zbliżał się do mojego pokoju...


______

Wiem, że bardzo długo mnie tu nie było, za co przepraszam :(

Mam nadzieję, że się spodoba c;

środa, 4 maja 2016

Prolog

               Złapałam za klamkę i lekko popchnęłam drzwi. Zaskrzypiały. Ich echo rozniosło się po wnętrzu domu. Zrobiłam krok do przodu i weszłam do środka. Niemal natychmiast poczułam unoszący się w powietrzu odór stęchlizny, kurzu i potu. Ten ostatni, wraz z kilkoma śladami na zakurzonej, drewnianej podłodze, oznaczały, że nie jestem tu sama. Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie zobaczyłam. Moje serce waliło głośno. Słyszałam każde jego uderzenie. Czułam je tak mocno, jakby miało za chwilę wyskoczyć z mojej piersi.

               Ślady na podłodze prowadziły do kolejnych drzwi, naprzeciwko mnie. Powoli szłam w ich stronę, starając się stawiać stopy tak, aby nie wydawać żadnych dźwięków. Kolejny krok i... BUUM! Odwróciłam się szybko. Serce podskoczyło mi do gardła. Próbowałam stłumić krzyk. Całe ciało przeszły nieprzyjemne dreszcze. Wzdłuż kręgosłupa spłynął lodowaty pot. Źródłem hałasu okazały się być zatrzaśnięte przez wiatr drzwi, jednak już w tej chwili wiedziałam. Dzisiaj stanie się coś strasznego. Coś, co będzie prześladować mnie do końca życia.

                Odwróciłam się i szłam dalej po śladach. Położyłam dłoń na klamce...

__________

Zapraszam od czytania nowego opowiadania, mam nadzieję, że Wam się spodoba :D